Narratorka: Tu Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna i nasz podcast „Wielogłosy”. Opowiadamy o kulturach i religiach Mazowsza
Odcinek siódmy. Ekskomunika i co dalej? Skąd się wzięli mariawici
[Dźwięk] Dzwonki w kościele
[Fragment Kazania]: A kto wie, co oznacza nazwa mariawita? Ręka w górę, Fabian? Bardzo dobrze, “naśladujący życie Maryi”, czyli my mamy naśladować życie Maryi, mamy żyć tak, jak ona.
[Dźwięk] Pieśń śpiewana
Narratorka: Usłyszeliśmy przed chwilą fragment kazania z mszy dla młodzieży. Czy mogło ono być wygłoszone w którejś z rzymskokatolickich świątyń? Zapewne i tam usłyszelibyśmy o naśladowaniu życia Maryi, jednak mariawityzm, o którym opowiadał kapłan, jest odrębnym wyznaniem chrześcijańskim. Jego historia to opowieść o charyzmatycznej założycielce, ekskomunice oraz trudnych relacjach z Kościołem rzymskokatolickim i władzami państwowymi.
Przewodnikiem po mariawityzmie będzie dla nas kapłan Maria Felicjan Szymkiewicz. Opowie nam, jak to się stało, że za rzymskokatolicką zakonnicą poszły tłumy, dlaczego powstały kościoły mariawickie, z jakimi wyzwaniami mierzyli i mierzą się – jako osoby reprezentujące mniejszość religijną – ich członkowie i członkinie.
Kapłan nie jest typowym mariawitą – wychował się w rodzinie rzymskokatolickiej i w pewnym momencie sam zadecydował o zmianie wyznania. Tak opowiada o swojej historii:
[Kapłan 1] W podstawówce i w gimnazjum i w szkole średniej miałem nietypową pasję, bo mnie fascynowały inne wyznania i inne religie. Po prostu to było dla mnie coś zawsze ciekawego, a pochodzę z takiej bardzo konserwatywnej rzymskokatolickiej rodziny. A mimo to dla mnie zawsze Bóg był jeden, bez względu na to, jak go nazywamy. I zdarzało się, że w tym wieku nastoletnim bywałem na nabożeństwach różnych wyznań, najbardziej fascynowało mnie prawosławie. W wieku 16 lat miałem okazję po raz pierwszy być na mszy mariawickiej. Ja pochodzę z dużej parafii w Szydłowcu pod Radomiem, gdzie wszystko było takie wzorcowe. I przyjechałem na mszę do malutkiej parafii mariawickiej w Wierzbicy koło Radomia, na rowerze się wybrałem wtedy. I z jednej strony kilka osób w kościele na mszy, którzy może nie śpiewają idealnie, ale czuć było taką głębię w tym wszystkim. I niesztampowość taką, że ci ludzie to przeżywali. A najbardziej urzekła mnie postawa kapłana, który po mszy wyszedł do ludzi, ze wszystkimi się przywitał, porozmawiał i zaprosił na plebanię, żeby wypić kawę i zjeść obiad.
Narratorka: My także zostajemy zaproszeni na wspólny posiłek – śniadanie po nabożeństwie w płockiej Świątyni Miłosierdzia i Miłości, która jest główną siedzibą i miejscem spotkań polskich mariawitów.
[Dźwięk] wierni śpiewają pieśń “chodźcie jeść”
[kobiecy głos] Czy brat kapłan? Wiem, że pasta jest super, ale …Siostra się może poczęstuje…
Nie, dziękuję bardzo
Narratorka: Mariawici zwracają się do siebie nawzajem “siostro” i “bracie”. W podobnym tonie kontaktują się z duchownymi:
[Kapłan 1] Ekscelencjo i tak dalej się nie mówi, czy “proszę”, “proszę księdza” , jeśli już to kapłanie, bracie kapłanie, bracie biskupie, ojcze biskupie…
Narratorka: Drugi z siedzących przy stole kapłanów wyjaśnia, dlaczego tak jest:
[Kapłan 2] To byłoby dość zabawne jakbyśmy się tak tytułowali. Jak nas jest te dwadzieścia parę tysięcy w Polsce, to by było śmiesznie.
[Kapłan 1] Jesteśmy taką rodziną, jakby nie patrzeć, dużo osób się kojarzy….
Narratorka: 23 tysiące wiernych i 30 kapłanów liczy obecnie większy z dwóch odłamów mariawityzmu, nazywany płockim ze względu na miejsce głównej siedziby. Drugi z odłamów, określany felicjanowskim jest jeszcze mniejszy i zrzesza poniżej 2000 wiernych. W czasie rozkwitu mariawityzmu na początku XX wieku te liczby były znacznie większe. Mówi się o 100 a nawet i ponad 200 tysiącach osób, które zdecydowały się opuścić Kościół rzymskokatolicki i przystąpić do mariawitów. Od czego się to wszystko zaczęło?
[Kapłan 1] Mariawityzm jest jedynym oryginalnie polskim ruchem religijnym powstałym na przełomie XIX i XX wieku wskutek objawień, które otrzymała nasza założycielka św. Maria Franciszka Kozłowska. Objawienia miały miejsce 2 sierpnia 1893 roku w kościele seminaryjnym św. Jana Chrzciciela w Płocku. Wskutek tych objawień powstało zgromadzenie kapłanów mariawitów i zgromadzenie sióstr mariawitek, działające w ukryciu w ramach Kościoła Rzymskokatolickiego. To ukrycie było związane z trudną historią kościoła rzymskokatolickiego w czasach zaborów.(…) Mateczka w objawieniu otrzymanym od Boga widziała sprawiedliwość bożą wymierzoną na ukaranie świata, widziała grzechy kapłanów i widziała miłosierdzie, które bóg daje ludzkości. Te objawienia niestety nie zostały uznane przez Kościół Rzymskokatolicki. Mariawici próbowali od 1903 roku starać się o legalizację swoich zgromadzeń i o uznanie objawień, najpierw u biskupów polskich, następnie u papieża w Rzymie. Skończyło się to imienną klątwą, ekskomuniką Marii Franciszki Kozłowskiej w 1906 roku, wskutek czego mariawici stali się niezależnym od Rzymu kościołem katolickim.
Narratorka: Jak to możliwe, że mariawityzm w stosunkowo krótkim czasie przyciągnął do siebie tyle osób? Niektórzy widzieli w jego wyznawcach i duchowieństwie szczególną autentyczność, która musiała robić wrażenie na tle kryzysu w Kościele rzymskokatolickim. Przekonywać mógł brak opłat za sprawowanie sakramentów oraz szybkie wprowadzenie języka polskiego do liturgii. Niewątpliwie swoją rolę odegrała także charyzma założycielki, którą wyznawcy pamiętają jako osobę czułą, kochającą i niezwykle inspirującą:
[Kapłan 1] Była przede wszystkim także mistrzynią dla kapłanów i dla sióstr zakonnych, a w zasadzie dla całego ludu mariawickiego, który poszedł za jej objawieniami. To nie było takie oczywiste, żeby w tamtych czasach pod koniec XIX wieku kobieta pełniła tak szczególną rolę, zwłaszcza wśród wykształconych duchownych. Ci kapłani, którzy byli pod jej duchowym kierunkiem uwierzyli w jej objawienia, w jej misję, posłannictwo i odważyli się sprzeciwić ówczesnemu systemowi, ówczesnej władzy Kościoła Rzymskokatolickiego.
Narratorka: Odłączenie od Kościoła Rzymskokatolickiego pozwoliło na wprowadzenie różnego rodzaju reform. Dotyczyły one zarówno praktyk religijnych, jak i elementów doktryny.
[Kapłan 1] Po śmierci Marii Franciszki Kozłowskiej w 1921 roku duchowy kierunek kościołowi nadał ówczesny zwierzchnik arcybiskup Jan Maria Michał Kowalski, który zaczął wprowadzać po jej śmierci szereg reform, które oddaliły nas od kościoła rzymskokatolickiego. Do tych reform zalicza się m.in. spowiedź przed Panem Jezusem, zniesienie celibatu, czy też wprowadzenie kapłaństwa kobiet w 1929 roku. Mariawici byli pierwszym na świecie katolickim kościołem, który uznał równość kobiet i mężczyzn w sprawowaniu posługi duchownej.
Narratorka: W połowie lat trzydziestych kościół mariawicki podzielił się na dwa odłamy: płocki i felicjanowski. Odłam płocki – obecnie większy, nosi nazwę Kościół Starokatolicki Mariawitów.
[Kapłan 1] Kościół Starokatolicki Mariawitów z czasem zdystansował się od niektórych reform arcybiskupa, chociażby od kapłaństwa kobiet, które przestało być z czasem w naszym kościele praktykowane przede wszystkim ze względów praktycznych, ponieważ państwo polskie nie uznawało kobiety na stanowisku urzędnika stanu cywilnego. A w tamtym czasie takie dokumenty państwowe były prowadzone przez duchownych.
Narratorka: Mariawici od początku swojego istnienia musieli mierzyć się z licznymi prześladowaniami i dyskryminacją: zwalniano ich z pracy, blokowano pochówki, doświadczyli nawet przemocy fizycznej. Mariawiccy przełożeni starali się odpowiadać na te zjawiska zarówno przez organizację wzajemnego wsparcia w ramach lokalnych wspólnot, jak i poprzez głoszoną naukę.
[Kapłan 2] Kościół rzymskokatolicki dzisiaj tak bardzo nie podkreśla, ale wtedy tak, że jako jedyny zapewnia zbawienie. Mariawici zostali ekskomunikowani, wyłączeni. I rozumiejąc to, jak się czują tacy ludzie, prześladowani to raz, ale społecznie wykluczeni, w nauczaniu też podkreślali, że kościół mariawicki nie jest kościołem jedynie zapewniającym zbawienie.
Narratorka: Opowieści o dyskryminacji nie dotyczą tylko początku XX wieku. Zarówno czasy II wojny światowej, jak i okres PRL-u były dla kościołów mariawickich oraz ich wyznawców bardzo trudne.
[Katechetka] Ja w średniej szkole byłam jeszcze też szykanowana, a chodziłam do Łowicza… Naprawdę to ja to pamiętam do tej pory…
Narratorka: Swoją historią dzieli się jedna z mariawickich katechetek, drobna kobieta z wpiętym w żółty sweter symbolem monstrancji – znakiem zaangażowanych wyznawców mariawityzmu. Opowiada o tym, jak w czasach nauki w technikum musiała znajdować sposoby, żeby wziąć udział w niedzielnym nabożeństwie:
[Katechetka]: Więc ja musiałam tam coś skłamać, żeby uczestniczyć w nabożeństwie. I to wszystko było ok, do momentu, gdy wychowawczyni moja w technikum, jak się dowiedziała, że ja nie wychodzę na miasto w celach turystycznych, czy innych, tylko na nabożeństwa, to wtedy przyszła do pokoju, gdzie nas było 8 dziewcząt i w tym były 4 mariawitki, to zrobiła mi taką awanturę… Powiedziała mi “Gdzie ty chodzisz? Ty chodzisz do kościoła? Wy to tam mateczkę czcicie, ona siedziała na krześle elektrycznym, podłączonym do prądu i ona tak uuu, uuu…“ No ja myślałam, że mi serce stanie, bo ja pierwszy raz słyszałam takie brednie, takie opowieści. No ale tam mając te 16 lat, czy nawet 15, bo to było w pierwszej klasie, to ja się nic nie odezwałam, tylko się popłakałam w nocy i tyle.
Narratorka: Stereotypy związane z Mateczką są szczególnie trwałe, spotkał się z nimi także kapłan Felicjan, po nabożeństwie ekumenicznym w Warszawie.
[Kapłan 1] I do mnie podeszła pani, która chyba nie była świadoma, że ja jestem mariawitą i mówi “Po co oni tych mariawitów zaprosili, przecież to największa sekta”. Ja mówię, “Ale co takiego pani przeszkadza?” I właśnie to samo – o bo oni tą mateczkę na krześle elektrycznym stawiali i się unosiła do góry.
Narratorka: Lista podobnych fałszywych wyobrażeń, które miały dyskredytować mariawitów, jest długa. Skąd biorą się negatywne stereotypy na temat mariawityzmu? Mariawici nie mają wątpliwości, że jednym ze źródeł są działania księży rzymskokatolickich:
[Katechetka] To wszystko jest też spowodowane tym, że duchowieństwo rzymskokatolickie podaje złe, nieprawdziwe informacje i to się tak roznosi. Niczym niepotwierdzone.
Narratorka: Napięcie pojawia się między innymi w sytuacjach związanych z przyjmowaniem komunii świętej w dwóch kościołach. Kościół rzymskokatolicki nie pozwala swoim wiernym przystępować do komunii podczas nabożeństw mariawickich, podczas gdy kościół mariawicki praktykuje tak zwaną gościnność eucharystyczną:
[Kapłan 1] Wiernym się zazwyczaj zabrania przystępować do nas do komunii. Mówi się rzymskim katolikom, że nie wolno im, że to jest grzech. Ale to jest zasada notorycznie łamana.
Narratorka: Z kolei w kościołach rzymskokatolickich mariawitom zdarza się słyszeć ostre słowa lub wręcz być wypraszanymi za próg:
[Katechetka] Była taka sytuacja w kościele rzymskokatolickim, że był pogrzeb. I ksiądz powiedział, żeby mariawici wyszli z kościoła, że nie mogą przyjąć komunii.
[Kapłan 1] Tak, zdarza się coś takiego, żeby wyszli z kościoła albo jest taki komunikat przed komunią, żeby mariawici do komunii nie przystępowali.
[katechetka] Także sporo jest tam małżeństw też takich mieszanych. Kościół został wtedy opuszczony nie tylko przez mariawitów, ale też – niektórych, bo ja nie mówię wszystkich – ale też tych rzymskich katolików, bo oni też nie mogli się z tym pogodzić.
Narratorka: Trudne relacje z rzymskokatolickim otoczeniem mogą przekładać się na napięcia w kontaktach ze znajomymi i rodziną. Kapłan Felicjan opowiada o skutkach swojej konwersji:
[Kapłan 1] Jeśli chodzi o znajomych, to część znajomych straciłem, zwłaszcza tych z kręgów kościelnych, oazowych, to często jakieś przykre zdania na swój temat słyszałem.
Narratorka: Historia jego życia pokazuje, że mimo różnic i wynikających z nich napięć, możliwe jest znajdowanie porozumienia.
[Kapłan 1] Jeśli chodzi o rodzinę, to można powiedzieć, że przez wiele lat toczyliśmy taką wojnę religijną, dość mocno i to nie był dla mnie łatwy etap. To nie były łatwe rozmowy, często łzy rodziców czy jakieś nerwowe reakcje. Ale myślę, że z czasem rodzice zaczęli rozumieć tę moją drogę. Na święceniach byli, tu w Płocku. Początkowo byli bardzo zawzięci na nie. Moja mama, już niestety nie żyje, zmarła rok temu. Ale ostatnie dwa lata przed śmiercią tak jakby zaczęła to akceptować i co więcej, nawet zdarzało się, że rodzice przystępowali do komunii świętej tu u nas w kościele, czyli już ta bariera, taka chyba największa opadła.
Narratorka: Mariawityzm powstał jako odpowiedź na kryzys w Kościele Rzymskokatolickim w końcu XIX wieku. Czy zatem obecny kryzys tego Kościoła ma na mariawityzm jakiś wpływ? Zdaniem kapłana Felicjana Szymkiewicza, ma. Z jednej strony przekłada się na odchodzenie młodych ludzi od jakiejkolwiek religijności, z drugiej strony:
[Kapłan 1] Działa to też w ten sposób, że ludzie są bardziej tolerancyjni. Dla ludzi, większości ludzi, kwestia wyznania nie stanowi już takiego problemu, jak kiedyś. Czyli w zasadzie możemy żyć obok i już nie stanowimy jakiegoś elementu obcego, tylko jesteśmy częścią tego społeczeństwa.
Narratorka: Zmiany wyznania na mariawityzm zdarzają się jednak stosunkowo rzadko, głównie w przypadku małżeństw mieszanych.
[Kapłan 1] Ale też nie widzę masowego napływu. Może nawet trochę spodziewałem się, że to nastąpi, jako konwertyta. Ale pracuję w różnych miejscach Polski i bardzo rzadko ktoś się zagłębia w temat tak mocno.
Narratorka: Co może przekonywać do mariawityzmu dziś?
[Kapłan 1] Ja miałem problem z pewnymi doktrynami w kościele rzymskokatolickim, najbardziej mnie przerażała doktryna o piekle i o tym, że dusze są wiecznie potępione. I powiem szczerze, że zacząłem sobie tworzyć w wieku nastoletnim swoje takie teorie różne duchowe i kiedy poznawałem mariawityzm, to wszystkie odpowiedzi były takie same, jak moje przemyślenia. Czyli Mateczka pisze, że piekło to nie jest miejsce fizyczne, że to jest stan ducha polegający na oddzieleniu od Boga. Że ogień piekielny to jest pragnienie w człowieku, żeby oglądać Boga, ale człowiek nie może go zobaczyć i wpada w rozpacz. Ale to piekło w mariawityzmie nie jest nieskończone, tylko każdy może się nawrócić i do tego Boga wrócić, więc idea powszechnego zbawienia, dla mnie bardzo istotna.
Narratorka: Czego potrzebuje kościół mariawicki, żeby przetrwać i się rozwijać? Swoją opinią dzieli się kapłan Felicjan Szymkiewicz:
[Kapłan 1] Takiego otwartego podejścia do swojej historii, nie bania się o niej mówić, nie uciekania od trudnych tematów. Bo nasza historia jest historią bardzo trudną. No i myślę, że to są te kwestie etyczne. Kwestia kapłaństwa kobiet. Ja mam nadzieję, że ona kiedyś wróci, ale mocno jesteśmy pod tym względem jeszcze zróżnicowani. Myślę, że to jest kwestia lat. My nie możemy być kalką Kościoła Rzymskokatolickiego. Ludzie potrzebują alternatywy takiej też wyrazistej.
[Dźwięk] pieśń “trwać będzie dzieło boże”
Narratorka: Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o wielokulturowym Mazowszu, zajrzyj na stronę mazowsze.etnograficzna.pl.
Podcast zrealizowało Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna. Partnerzy i patroni: Federacja Mazowia, Fundacja PictureDoc, Towarzystwo Krajoznawcze Krajobraz, Mikrowyprawy z Warszawy, Radio RDC.
Zadanie publiczne pod nazwą „Wielokulturowe Mazowsze” dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego. Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu „Patriotyzm Jutra”. Utwór dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach.