Buddyści w Wildze

Opis miejsca

Buddyzm to religia i filozofia, której twórcą był budda Siakjamuni, żyjący na przełomie VI i V wieku p.n.e. w Indiach. Szacuje się, że na świecie jest około 500 milionów wyznawców buddyzmu, którzy zamieszkują głównie Południowo-Wschodnią Azję. Przyjmuje się, że w Polsce jest około 5 tysięcy wyznawców tej religii.  

Jedną ze szkół buddyjskich jest duchowa tradycja Jungdrung Bon najstarsza rdzenna tradycja Tybetu, która powstała w czasach przed buddą Siakjamunim. Obejmuje nauki dotyczące wszystkich aspektów naszego życia, podkreślając ciągły proces samodoskonalenia się, bycie wrażliwym na innych, życie w zgodzie ze wszystkimi istotami oraz spełnianie dobrych uczynków.

Tradycje i praktyki Jungdrung Bon można poznać w Ośrodku Cziamma Ling w Wildze miejscu położonym w środku lasu, 60 kilometrów od Warszawy. Ośrodek powstał w 2004 roku, a jego prawnym opiekunem jest Związek Ligmincha Polska. Od 2015 roku rezyduje tam mnich gesze Yungdrung Gyatso.

Podcast

Dźwięki bębnów, powiewające na wietrze flagi modlitewne, unoszące się w tle słowa mantry… Co jeszcze można znaleźć pośrodku mazowieckiego lasu? Posłuchaj podcastu, w którym prezentujemy ośrodek w Wildze i tradycję Jungdrung Bon, szkołę buddyjską wywodzącą się z Tybetu. Opowiadamy o tym, jak w polskim kontekście praktykowany jest buddyzm, czego naucza mnich buddyjski rezydujący w polskim ośrodku, a także jaka jest droga do samodoskonalenia się i wyjścia z samsary.

Opracowanie: Katarzyna Kamler, Justyna Orlikowska
Lektor: Krzysztof Zimoch
Rozmówcy: Geshe Gyatso, Piotr Wasyl, Paulina Koń
Udźwiękowienie i montaż: Wojciech Lubertowicz


Narrator: Tu Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna i nasz podcast “Wielogłosy”. Opowiadamy o kulturach i religiach Mazowsza.
Odcinek szósty. Co robi mnich buddyjski w mazowieckim lesie?

Dźwięk: zadęcie w konchę

Narrator: Dźwięk konchy zrobionej z wielkiej muszli ślimaka przywołuje na praktykę Tummo w Ośrodku buddyjskim w Wildze.

Piotr Wasyl: To jest praktyka Tummo, z serii tantry Matki. Z takiego setu, on był kiedyś praktykowany przez mnichów, którzy siedzieli raczej na odosobnieniach w jaskiniach. I ona służyła temu, żeby podnieść ciepłotę wewnętrzną. No nikt tam nie miał kaloryferów w tych jaskiniach. Polega to na serii wizualizacji kanałów wewnętrznych i sylab, które krążą, żeby podnosić wewnętrzną ciepłotę. W Tybecie była taka tradycja, że adept Tummo tej praktyki, w zimie siadał na zewnątrz i był w stanie kilka mokrych prześcieradeł osuszyć w ciągu doby, które mu nakładano na gołe ciało. No to jest może taka opowieść trochę książkowa, ale tak to wyglądało. Więc mamy swoje grzejniki wewnętrzne i w ogóle zasada jest taka, że wszystko mamy wewnątrz. Cały potencjał buddy, tylko próbujemy do niego dotrzeć poprzez te różne praktyki i wskazówki nauczycieli.

Dźwięk: Śpiewy medytacyjne podczas praktyki Tummo

Narrator: Praktyka Tummo jest częścią praktyk buddyjskich, których możecie doświadczyć w Ośrodku Cziamma Ling w Wildze, położonym 60 km od Warszawy. Ośrodek powstał w 2004 roku i jego prawnym opiekunem jest Związek Ligmincha Polska, którego nazwa pochodzi od imienia tybetańskiego króla żyjącego w VIII wieku. Praktyka Tummo jest częścią tradycji Jungdrung Bon – jednej ze szkół buddyjskich. W Wildze mieszkają Paulina Koń i Piotr Wasyl, którzy sami praktykują buddyzm i opiekują się ośrodkiem. Czym dla nich jest praktykowanie buddyzmu?

Piotr Wasyl: Dla mnie jest to sposób życia. Ja w ogóle skończyłem religioznawstwo i sam fakt skończenia religioznawstwa, jest to zbiór jakichś dat, rzeczy technicznych, niewiele znaczy. No ja próbowałem znaleźć jednak odpowiedzi na pewne pytania, tam nie znalazłem. Więc tak się zainteresowałem w ogóle buddyzmem, a w szczególności tą tradycją. Taki był mój początek. Ja potrzebowałem jednak pewnej zmiany duchowej, a nie zbioru faktów. I tak pozostałem.

Paulina Koń: Ja przyjechałam tu przypadkiem pomóc z zewnątrz ludziom organizującym tutaj kurs. Ale jeżeli ktoś poczuje taki związek, to mogę zagwarantować, że już nie wychodzi z tej gompy. Ja tak miałam przynajmniej, a śmiałam się, że ja nigdy nie będę w nic wierzyła. Ta pierwsza praktyka, pierwszy kurs i człowiek naprawdę się zastanawia, co się z nim dzieje, bo dzieje się coś dziwnego, co jest nie do opisania. Zacisk aż taki, gorąc w głowie. I potem po prostu trzeba się zastanowić, co się z nami dzieje. I wtedy się kontynuuje już tę praktykę, bo się chce do tego dojść, co się wydarzyło. Dlaczego tutaj jesteśmy. Przede wszystkim ze względu na to, że jest to tradycja, która uczy nas życia inaczej. Życia w takim potwierdzeniu, że wszystko, co robimy to jest jednak dobre i to doprowadza nas do tego, co jest dobre. Polecam.

Narrator: Więcej o Jungdrung Bon opowiada mnich gesze Yungdrung Gyatso, rezydujący w ośrodku w Wildze od 2015 roku.

Tłumaczenie Geshe Gyatso: Jungdrung Bon jest rdzenną tradycją Tybetu. Zanim buddyzm dotarł do Tybetu, istniała już tradycja Jungdrung Bon. Przed Jungdrung Bon w Tybecie istniał system wierzeń zwany Stary Bon, który obecnie możemy nazwać szamanizmem.

Narrator: Dodajmy, że jest pięć szkół tybetańskich, z czego Jungdrung Bon to tradycja najstarsza, przed buddyjska, czyli sprzed czasów buddy Siakjamuniego – twórcy buddyzmu. Co jeszcze jest charakterystyczne dla tradycji Jungdrung Bon?

Tłumaczenie Geshe Gyatso: W Jungdrung Bon mamy własnego buddę. Zapoczątkował on Jungdrung Bon, wykorzystując to, co było najlepsze w Starym Bonie, jednak wiele zasad zmienił. Na przykład zaczął nauczać o tym, aby nie stosować przemocy. Zamiast składania ofiar ze zwierząt, mamy wiele ofiar z ciast. I używamy na nich, zamiast prawdziwej krwi, czerwonego barwnika, który jest symbolem krwi. Budda nauczał też medytacji. Mamy wiele poziomów praktykowania medytacji. Dostosowane są one do możliwości wyznawców i każdej indywidualnej osoby, dlatego też budda dawał różnego rodzaju nauki. Wśród tych nauk jest jedna, dość znana, którą nazywamy Dziewięć Dróg Bon.

Dźwięki ceremonii z klasztoru w Tybecie – śpiewy medytacyjne i dzwonki

Narrator: Dziewięć Dróg Bon to cykl następujących po sobie nauk, pozwalających lepiej zrozumieć otaczający nas świat i naszą w nim rolę. Zawierają się w nim m.in. astrologia, medycyna, rytuały związane z siłami natury, medytacja czy praktyki tantryczne. O innych szczegółach związanych ze znaczeniem i symboliką tradycji Jungdrung Bon opowiada Piotr.

Piotr Wasyl: Jungdrung Bon oznacza w Tybecie odwieczny Bon. Everlasting, czyli “nigdy niekończący się”. Symbolizuje go swastyka w pięciu kolorach. Nam się swastyka źle kojarzy, ale u nas to jest symbol odwiecznego propagowania bonu, czyli tej wiedzy, która pozwala ludziom osiągnąć, czy w ogóle wszystkim istotom, oświecenie. Swastyka, jako ruch, tak jak w buddyzmie koło Dharmy – to wiedzy, która się odnawia poprzez kolejnych bodhisattwów, czyli takich świętych, którzy się odradzają i głoszą tą wiedzę w różnych czasach przeszłych, teraźniejszych i przyszłych.

Paulina Koń: No i też te symbole czasem przerażają ludzi okolicznych, bo wiadomo, że tu są swastyki i tak dalej. To nie jest tak, że my tutaj jakieś uprawiamy nie wiadomo, dziwne rzeczy. Tylko po prostu to było zabrane nam kiedyś przez innych ludzi, którzy wykorzystywali to w niewłaściwym celu. Swastyka jest jednym z najstarszych indoeuropejskich symboli. No tego się u nas najbardziej chyba boją, tych symboli, tych swastyk właśnie, ale jednak to są stare symbole.

Narrator: Słowo “Bon” jest odpowiednikiem polskiego słowa “wiedza” i odnosi się do słów buddy zebranych w księgach i nieprzerwanie przekazywanych ustnie przez mistrzów czy mnichów. Buddyzm wywodzi się z Indii. Z kolei Jungdrung Bon pochodzi z Tybetu. Czym się różnią te dwie tradycje, a w czym są podobne?

Piotr Wasyl: Szaty mnisie, cały ten anturaż, jak tanki, jak różnego rodzaju dzwonki, bębenki, pochodzą już z tradycji indyjskiej, bo w Tybecie doszło do pewnego miksu tej starej tradycji Jungdrung Bon z nową tradycją z Indii importowaną do Tybetu od strony Siakjamuniego. I część buddyzm wziął, część Jungdrung Bon wziął i stworzyło się coś takiego, jak piąta szkoła starsza. Ale w pewnym sensie zmiksowana z buddyzmem.
To są flagi modlitewne. My wierzymy, że pisanie świętych tekstów i wieszanie ich na wietrze powoduje, że te święte sylaby harmonizują energię zewnętrzną i pozwalają rozprzestrzeniać się buddyzmowi w ten sposób. To jest taki zwyczaj raczej z Tybetu wzięty.

Dźwięk: Śpiewy medytacyjne podczas praktyki Tummo

Narrator: Jak wygląda praktyka buddyjska, praktyka Jungdrung Bon?

Piotr Wasyl: Z jednej strony mamy rytuał, ale z drugiej strony mamy taką dość zaawansowaną filozofię. I to nie polega tylko na tym, że dzwonimy dzwonkami i tutaj różne rytuały, bo są piece takie do składania ofiar, to jest stupa, która symbolizuje oś wszechświata, dla upamiętnienia naszego buddy. Więc to są rzeczy, które są z Tybetu importowane. Jest tutaj dużo praktyk harmonizujących energię tak, jak palenie dymu. Natomiast generalnie skupiamy się na sobie. Czyli uspokajamy umysł poprzez różne praktyki, próbujemy być lepsi. Mamy dziesięć paramit, czyli tak jakby odpowiednik dziesięciu przykazań. Czego nie wolno, co wolno robić i w ten sposób kumulujemy pozytywną karmę. Czyli jeżeli nie uda nam się osiągnąć oświecenia w tym życiu, to odradzamy się w lepszym dzięki tym dobrym uczynkom. No ale nie każdemu się to udaje.

Paulina Koń: To jest długa droga, więc bardziej się skupiamy na tym, aby żyć zgodnie ze wszystkimi czującymi istotami.

Piotr Wasyl: Wierzymy, że tutaj mieszka wiele istot takich związanych z ziemią, z lasem, duchy natury, duchy wody, zwierząt, które też potrzebują pomocy.

Dźwięk lasu, śpiew ptaków

Narrator: Wrażliwość na innych, życie w zgodzie ze wszystkimi istotami, spełnianie dobrych uczynków. Dlaczego to wszystko jest tak ważne na drodze do samodoskonalenia się?

Piotr Wasyl: Mogę nie krzywdzić, mogę nie kłamać i tak dalej. To mogę zrobić, ale w pewnym sensie robię to dla siebie, no bo kumuluję pozytywną karmę, ale też dla otoczenia, bo nie wchodzę w konflikt. Generalnie chodzi o to, żeby spojrzeć na siebie jako na pewien potencjał, czyli każdy z nas ma potencjał do osiągnięcia oświecenia, łącznie z psem, robakiem. Tylko, że ciężko do nich dotrzeć, my jako ludzie możemy o tym rozmawiać i ten potencjał na pewnej ścieżce ugruntować i następnie rozwinąć w stan, który nazywamy oświeceniem. Bo to jest stan umysłu. Jest to, można powiedzieć, komplet nauk dla ludzi o różnych zdolnościach. Dym, ofiarowanie pożywienia pewnym istotom, czy też wyższe praktyki związane z energetyką naszego ciała. Czyli poprawia zdrowie. Mamy pewne kanały energetyczne i wiemy, które są powiązane z pewnymi organami. Jeżeli praktykujemy te nauki od strony takiej energetycznej, poprawiamy też swoje zdrowie i przygotowujemy nasz pojazd, bo nasze ciało jest pojazdem, który niesie w sobie umysł. Natomiast są też nauki najwyższe, które zajmują się wyłącznie tylko umysłem. Już nie dbają o tą harmonizację energii, o nasze ciało. I to się nazywa Dzogczen. Czyli szukamy, czym jest umysł, kim my w ogóle jesteśmy, czy jesteśmy jakąś rolą, matką, ojcem, policjantem, nauczycielem. Kiedy nie znajdujemy na końcu nic, zajmujemy się tą przestrzenią zwaną nic. Rozważania, co to jest ego, czy to my jesteśmy tym ego, czy może jesteśmy czymś więcej. Czy wyrastamy poza tą rolę życiową. Jest to ścieżka niosąca nadzieję, że jest wyjście z tego koła wcieleń zwanych samsarą w naszym języku, w kierunku oświecenia.

Dźwięki klasztoru w Tybecie – bębny i śpiewy medytacyjne

Narrator: Jak współcześnie praktykować buddyzm? Jak sobie radzić ze wszystkimi zaleceniami? O tym opowiada Paulina.

Paulina Koń: No właśnie, my to pytanie od lat zadajemy również naszym mnichom i sobie samym. Jak ludzie na zachodzie mogą połączyć aż tyle praktyk, żeby to wszystko funkcjonowało. Więc znajdujemy ten czas na tyle, ile możemy. Wiadomo, że nie jesteśmy mnichami. Osoby świeckie i na zachodzie mają trochę trudniej, bo obowiązki nas trochę przerastają, więc ja też nie praktykuje dzisiaj, bo jestem w pracy, natomiast staramy się to łączyć.

Piotr Wasyl: Dzięki praktyce staramy się przekroczyć nasze ludzkie ograniczenia, czyli to się nazywa integracja praktyki z życiem. Wszyscy chodzimy do pracy, no więc jeżeli jesteśmy w pracy, to przynajmniej staramy się nie denerwować, jeżeli jest napięta atmosfera, to już jest dużo.

Paulina Koń: Lub mantrę zmówić. Mantrę możemy w myślach mówić w każdej chwili. Ważne jest to, żeby to robić jak najwięcej i regularnie. Nie zawsze nam to wychodzi. Ale trzeba się starać po prostu.

Piotr Wasyl: I żyć w ramach tych paramit, tych naszych przykazań. No wszyscy jesteśmy ludźmi, więc ponosimy te swoje życiowe porażki, ale jednak taka tendencja powinna być do samorozwoju, czyli przekraczania ograniczeń, nie denerwowania się…

Paulina Koń: Nie patrzymy na to, jak na korzyść materialną czy korzyść płynącą w naszą stronę, tylko jednak staramy się robić wszystko bezinteresownie.

Piotr Wasyl: Praktyka leży w obowiązku każdego z praktykujących, bo tak naprawdę my sami jesteśmy odpowiedzialni za siebie. Te wszystkie wizerunki i te wszystkie praktyki tylko nas wspierają. Natomiast to jest religia taka bardzo indywidualistyczna.

Paulina: Ścieżka duchowa bardziej.

Piotr: No najlepiej byłoby, żeby przynajmniej raz dziennie godzinę zająć się medytacją, czyli właśnie takim analizowaniem swojego umysłu, czy modleniem się do świętych wizerunków o ten wgląd. Ale zawsze na końcu jesteśmy my z sobą.

Dźwięki klasztoru w Tybecie – medytacje

Narrator: Co jeszcze można poczuć odwiedzając to miejsce?

Paulina Koń: Ja myślę, że przede wszystkim jest to taka magia. Magia, która nas otacza. Zresztą czuć tutaj taką energię. Jest cisza, spokój. Kruki mamy, mamy sowy. Takie rzeczy tu tylko słychać w nocy. I mamy duchy przede wszystkim…

Piotr Wasyl: …ale zaprzyjaźnione.

Paulina Koń: Ale słychać czasem dziwne odgłosy, słychać dziwne rzeczy. Ale nie ma co się tego bać. Karmimy je.

Dźwięki klasztoru w Tybecie – medytacje

Narrator: O tym, jak wygląda dzień mnicha w Wildze, opowiada Gesze Gyatso.

Tłumaczenie Gesze Gyatso: Kiedy jestem tutaj, zwykle praktykuję dwa razy w ciągu dnia modlitwę lub medytację. Jedną o poranku i jedną wieczorem. Tę poranną nazywamy oczyszczeniem słońca, oczyszczeniem przez ofiarowanie dymu, a także uspokojeniem wszystkich duchów natury, duchów żywiołów. A potem także ofiarowanie darów strażnikom i opiekunom. To jest poranna modlitwa. A wieczorem robię jedną praktykę szczodrości. Ta praktyka jest specjalnie dla duchów. Wielu duchom brakuje jedzenia lub schronienia, więc poprzez tę praktykę dajemy im to jedzenie lub schronienie.

Narrator: Mnich zachęca, aby brać udział w medytacjach, praktykach, nawet spotkaniach online, które są organizowane przez ośrodek w Wildzie. Posłuchajmy, co jeszcze jest ważne w nauczaniu Jungdrung Bon.

Tłumaczenie Gesze Gyatso: W dzisiejszych czasach, gdy wokół jest tak wiele wiadomości, dużo rzeczy dzieje się bardzo szybko, jedna po drugiej. To sprawia, że czasem wiele rzeczy nas rozprasza i prowadzi do trudniejszych sytuacji. Dlatego ważne jest, aby być z samym sobą. To co nazywamy w buddyjskim nauczaniu, nauczaniu Bon, współczuciem dla siebie. Nie tylko dla innych, oczywiście innych też, to jest najlepsze, choć czasami możemy stracić współczucie również do samych siebie. Jeśli potrafisz sobie współczuć, stajesz się bardziej pewny siebie. I doceniasz, że życie jest bardzo cenne. Jeśli masz cenne życie, to dlaczego nie wykorzystać go w lepszy sposób. Jest wiele możliwości, aby wykorzystać nasze życie w lepszy sposób. I wtedy, cokolwiek robisz, ważne jest, aby zachować czysty umysł, silną motywację i dobre myśli. Po prostu być dobrą ludzką istotą.

Dźwięki konchy z klasztoru w Tybecie

Narrator: Gesze przyjechał do Wilgi z Tybetu, gdzie znajduje się najstarszy klasztor Bon. Jest bardzo ważną postacią tutaj w ośrodku w Wildze. Prowadzi medytacje, pomaga praktykować buddyzm i lepiej rozumieć całą tradycję. Dzieli się całą swoją wiedzą zdobytą w klasztorze buddyjskim. Czy w drugą stronę też jest przepływ wiedzy i doświadczeń? Czy nauczyciel, przewodnik może nauczyć się czegoś od swoich uczniów?

Tłumaczenie Gesze Gyatso: To, czego nauczyłem się w moim klasztorze, mogę się tym dzielić. Ale oczywiście uczę się również od ludzi, których spotkam na swojej drodze. Nauczyłem się od nich wielu rzeczy. Tutaj nie tylko o kulturze europejskiej czy polskiej, czy języku. Ale także, kiedy słucham o problemach ludzi, problemach rodzinnych czy dotyczących relacji lub biznesu, każdego problemu, to sprawia, że doskonalę się w rozumieniu również własnej wiedzy. W klasztorze uczyłem się tylko z ksiąg, rękopisów, w innym społeczeństwie. Ale kiedy jestem tutaj, to jest to zupełnie inne społeczeństwo. W klasztorze zawsze mówimy o cierpieniu, więc tutaj mogę usłyszeć lub poczuć prawdziwe cierpienie. To pomaga lepiej zrozumieć moją wiedzę. Na przykład, kiedy słuchamy tylko, jak przygotować pierogi, to nie wystarczy, prawda? Więc kiedy odwiedzasz kuchnię, patrzysz jak się gotuje, próbujesz gotować, to jest to doświadczenie. To samo dzieje się w moim przypadku.

Dźwięki lasu, śpiew ptaków

Narrator: Czy każdy może przyjechać do Wilgi i spróbować tej praktyki?

Paulina Koń: Zawsze jesteśmy otwarci dla wszystkich. I praktykujących i nie. Też Tenzin Wangyal Rinpocze zawsze mówił, że nie ważne, w co się wierzy, czy w Jezusa, czy w drzewo, ale jogę tybetańską róbcie.

Narrator: Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o wielokulturowym Mazowszu, zajrzyj na stronę mazowsze.etnograficzna.pl.

Podcast zrealizowało Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna. Partnerzy i patroni: Federacja Mazowia, Fundacja PictureDoc, Towarzystwo Krajoznawcze Krajobraz, Mikrowyprawy z Warszawy, Radio RDC.

Zadanie publiczne pod nazwą „Wielokulturowe Mazowsze” dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego. Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu „Patriotyzm Jutra”. Utwór dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach.

Zadanie dla dzieci

Pobierz (PDF) 708KB

Informacje praktyczne

Adres: Ligmincha Polska, al. Huberta 4 , 08-470 Wilga

Email:  info@ligmincha.pl, ligmincha@ligminchapolska.pl 

WWW: www.ligmincha.pl/ 

Facebook: www.facebook.com/ligmincha.polska 

Do ośrodka można przyjechać, aby odbyć praktyki nauk z tradycji Bon. Ośrodek jest także otwarty dla osób z innych tradycji, a także dla osób niepraktykujących i dla wszelkich działań mających na celu pomoc w rozwoju duchowym zarówno jednostek, jak i grup zorganizowanych. Ośrodek funkcjonuje przez cały rok. Można zaplanować wielodniowe lub wielotygodniowe grupowe lub indywidualne odosobnienia (w ośrodku jest możliwość wynajęcia domków letniskowych). Osoby zarządzające ośrodkiem proszą o wcześniejszy kontakt przed przyjazdem.

Mapa

Dodatkowe materiały

BON AND THE WEST from Lightningwood on Vimeo.

Galeria

0